Przygoda 9
Licz
Zgodnie ze wskazówkami Bardaka drużyna dotarła w okolice kuźni u stóp góry. Na miejscu przeprowadzony zwiad przez Trandila ujawnił kilkadziesiąt szkieletów skupionych wokół dwóch ludzi. Po kilku minutach z jaskini wyszła zakapturzona mroczna postać, która zabiła obu mężczyzn by po chwili przywrócić ich do życia jako nieumarłych. Po zdaniu relacji reszcie towarzyszy z tego co widział, tym razem wszyscy udali się w miejsce zabicia dwóch mężczyzn. Po około godzinie do stacjonujących tam szkieletów dołączyła grupa kolejnych wraz z innymi, którzy wyglądali znajomo. Okazało się, że wśród nich jest kilku wieśniaków, którzy dzień wcześniej uczestniczyli w święcie. Przed wieczorem cała grupa na czele z liczem ruszyła w kierunku Frugelvill.
Kiedy Trandil wraz z Cyrylem postanowili ruszyć w kierunku wioski z ostrzeżeniem o zbliżającym się niebezpieczeństwie reszta drużyny ekplorowała ruiny kuźni. Konkretnie zrobili to Kord i Songoku. W środku udało im się odszukać jeszcze dwa miecze wykute przez krasnoludzkiego mistrza.
Mnich z tropicielem bez trudu wyprzedzili podążającą na wioskę bandę nieumarłych i na czas ostrzegli wieś. Zgodnie postanowiono wyruszyć do klasztoru i tam zdecydować co dalej. Reszta grupy po spenetrowaniu kuźni również ruszyła do wioski. Kiedy tam dotarli była ona już przejęta przez nieumarłych a nawet powiększyła się o zmarłych z okolicznego cmentarza. Słusznie podążyli za uciekinierami, których dogonili następnego dnia.
Po dotarciu do klasztoru ustalono, że spróbują bronić się za jego niewielkimi murami gdyż podróż przez góry do najbliższego miasta nie przyniesie efektu. Umarli się nie męczą i bez trudu dogonią ich zważywszy na fakt iż wśród nich są starcy i dzieci. Stary Gorion poinformował Numizmosa i resztę drużyny, iż owym liczem jest najpewniej Dagmar Wittbraum, który był gościem klasztoru dwieście lat temu w poszukiwaniu grupy krasnoludów. Twierdził iż owe krasnoludy ukradły mu coś i musi to odzyskać. Stary Bardak potwierdził fakt iż faktycznie w tamtym czasie w ręce Duargerdina wpadła magiczna skała i była ona powodem napaści orków na kuźnię. Najwidoczniej Dagmar, kiedy zwaliła się na niego, orków i krasnoludy powała kuźni znalazł sposób na przetrwanie i dziś wraca jako potężny nieumarły. Walka z nim może skończyć się tragicznie a jeśli tak się stanie obrońcy klasztoru zasilą szeregi jego armii i nic już może go nie powstrzymać przed dalszym podbojem Faerunu. Gorion poinformował drużynę, iż jego poprzednik sprzed wielu lat ponoć miał ukryte laboratorium w mauzoleum i tam opracował broń do obrony klasztoru. Poprosił więc o pomoc drużynę by ta udała się na jej poszukiwania.
Starania drużyny przyniosły połowiczny sukces. Faktycznie w ukrytych komnatach odnaleźli stalowego golema, który mógłby bardzo pomóc w obronie, sterowanego magicznym pierścieniem którego mógł używać tylko kapłan. Jednakże był on nieukończony i mógł wykonywać proste polecenia, w które walka się nie zaliczała. Aby go uruchomić w pełni potrzebny był amulet życia/śmierci. Zgodnie z wiedzą Numizmosa amulet ten może przywrócić zmarłego do życia lub sprowadzić śmierć na żywego. Takich amuletów przypada tylko kilka na każde bóstwo a właściciele strzegą ich jak oka w głowie. Muskad, ówczesny przeor wszedł w posiadanie takiego amuletu jednakże ten poświęcony został Maglubiyetowi, bóstwu goblinów. Nie mógł go więc użyć, gdyż jest to zastrzeżone dla kapłanów bóstwa któremu są poświęcone. Niestety niefortunna próba zabrania amuletu przez Ledaleca zakończyła się jego śmiercią, co nie pozostało bez wpływu na jego brata Celadela. W nie najlepszych nastrojach drużyna, zabierając golema oraz amulet rękami Numizmosa opuściła mauzoleum…